niedziela, 12 czerwca 2022

Bielenda Beauty CEO

Hej,


Permanentne poszukiwaniu idealnego produktu nawilżającego do twarzy bywają trudne. Czasami bezowocne, a czasami znajduje się perełkę. 
Pierwsze co zwróciło moją uwagę na tą linię, to szata graficzna, kolejnym gwoździkiem do zakupu była jakże przewrotna nazwa "beauty CEO". Bo kto nie chciałby być szefem własnego piękna, albo chociaż zarządzać poziomem nawilżenia. i tak od jednej pozytywnej myśli do drugiej i 3ciej, która mówi "Bielenda potrafi"  


Firma zachwala swój produkt, że dzięki adaptogenom skóra stanie się odporniejsza na czynniki zewnętrzne, wora różana ma koić i nawilżać. Dodatkowo jest wyciąg fermentu drożdżowego i Cica - a po naszemu wąkrotka azjatycka. Wszystkie te cudowności wspomagane jeszcze innymi składnikami, mają dać ukojenie skórze, bez względu na to jaki mamy typ cery, a do tego jeszcze nas nawilżyć. Generalnie łałałiła, ale to nie sama obietnica robi super produkt, tylko jej spełnienie.


Jeśli tak jak ja zmagacie się z suchością jaszczura na pustyni na twarzy, na pewno znacie to uczucie, kiedy coś sprawi waszej skórze przyjemność. Tak, tak własnie było, kiedy pierwszy raz rozprowadziłam kilka kropli serum po twarzy. Uczucie ściągnięcia i tego specyficznego dyskomfortu zniknęło jak ręką odjął. 
Teraz kiedy używam tego produktu od tygodnia widzę również, że produkt ten mnie wybledził w pozytywnym sensie. Rozumieć należy przez to zmniejszenie rumianego podrażnienia buzi. Osobiście nie mogę przestać na siebie patrzeć, że nie jestem w plamy, tylko ładnie jednolicie bladziutka.
Dodatkowo produkt świetnie się spisuje solo i oczywiście jako część pielęgnacji. nie pozostawia warstewki okluzyjnej, której szczerze i prawdziwie nie znoszę.  Gdyby to nie przekonywało was wystarczająco dodam, że po szybkim wchłonięciu twarz pozostaje lekko lepka, a makijaż na serum wygląda bardzo ładnie.

Co do toniko kremu, jesteśmy razem dopiero od dnia, ale gdyby cos miało być z jakiegoś powodu nie tak, to już bym wiedziała. Produkt jest podany jest w formie atomizera, czyli jest wodą - od pewnego czasu to bardzo mody rodzaj produktu. Fluff ma mleczka, Frudia też ma takie wynalazki, ostatnio jest ich coraz więcej. Zakładam, że z powodu rozmiarów cząsteczek produktu konieczny jest bardziej agresywny rozpylacz i z tego właśnie powodu ja preferuje aplikacje na dłoń a potem na twarz.
W serum były drożdże tu jest inulina, ten produkt ma zapach i w składzie wstępuje pozycja "perfumy", serum jej nie ma.



Ciekawa jestem czy wy macie jakieś takie takie super perełki niespodzianki z kilku ostatnich miesięcy ?


Ściskam
K.







sobota, 4 czerwca 2022

Czarna kreska i potrzeba uznania

 Hej. 

 
Nie było mnie tu prawie 2 lata. Być może powinnam założyć nowego bloga, żeby było tak pro, nie mniej w ten sposób przynajmniej będzie jakaś minimalna spójność w moim życiu. 

Wiele się w tym czasie zmieniło, mamy za sobą pandemię, inne kataklizmy, takie globalne jak i personalne. Wiele z nas zaliczyło sukcesy i super wzloty. Nowe umiejętności i pewnie równie dużo poczucia FOMO z którym już absolutnie nie wiadomo co było zrobić. 

Wszystkie dobre rady czy uwagi, które zaczynają się od “kiedy byłam w twoim wieku” można absolutnie olać bo już nic nie jest jak było pomijać postęp technologiczny czy gospodarczy.  

Chciałoby się powiedzieć “do brzegu”, ale wydaje mi się, że ten post nie ma brzegu, ma tylko pewną ilość własnych przemyśleń i być może uwag od siebie do siebie, na których być może ktoś skorzysta. Być może powinnam podejść do sprawy jak strona z jakiegoś porównywadełka gdzie oprócz oczywistych plusów i minusów, jest też miejsce na minusy, które są plusami ale i też plusy, które wcale nie są tak pozytywne. 

Dorastam, tyle wam powiem, dorastam, żeby wylać z siebie w końcu wszystko . 


--------------------- 


Teraz powoli przypominam sobie jak się robi makijaż, który wykracza poza tusz i podkład. 

Nie będę ukrywać, że jest to dla mnie bardzo terapeutyczne zajęcie, którym świetnie walczy się z jakimiś smuteczkami. Natomiast jest tyle innych uczuć i emocji, które czasami wykwitają niechciane i nie wiadomo właściwie co z tym zrobić. Dajmy na ten przykład cos co w piramidzie Maslowa nazywa się “potrzebą uznania” - jeśli znacie jakiś prosty sposób na zaspokojenie tego dziadostwa to ja to przyjmę. Tym bardziej, że jest to jedna z podstawowych potrzeb psychoemocjonalnych, które motywują lub też nie motywują nas, ludzi do działania. Oczywiste jest to, że pomimo schematu, mamy jednostkowo różny poziom  czy też potrzebę bycia społecznie uznanym, a może być i tak, że duża cześć tego “paska potrzeby” jest zaspokajana wewnętrznie. Jeśli jesteście kimś takim to zazdro, ja niestety potrzebuje bodźca zewnętrznego. Niemniej uświadomienie sobie tego, która z naszych potrzeb nie jest zaspokojona jest już dużym sukcesem, kolejnym to pomysł jak ją zaspokoić. 


--------------------------- 


Ale, zmieniając kierunek, od jakiś 2 tygodni fantazjuje o fioletowych i niebieskich kreskach bo przejadły mi się czarne. Prawie udało mi się zrobić nieprzekombinowany makijaż, prawie. I właśnie ten koncept był punktem, w którym zdałam sobie sprawę, że dałam ciała jeśli chodzi o multipastele. Dlatego teraz znikam przeglądać stronę glamu. 
  


Mam nadzieję, że uda mi/nam się spotykać tu dość często, tak po prostu, żeby pogadać, trochę o kosmetykach trochę o życiu. W końcu potrzebujemy koleżanek nie tylko w realu ale online też.

Liczę, że dacie znać jaki jest wasz ulubiony lub wymarzony kolor kreski i do spisania niebawem.

Ściskam was mocno 💗
K.

poniedziałek, 27 lipca 2020

JOANNA Ultra Color

Witajcie.

Czas mija, pomysły się zmieniają tak jak i potrzeby.
Ja jednak cały czas szukam sposobu na zmianę koloru włosów na różowy. Myślę, że przerobiłam już wszystko co można było w tym temacie. Płukanki, farby, pianki, tonery. Oczywiste jest, że jeśli pojawiło się coś nowego na rynku to ja to przetestuję.
I tak oto wypatrzyłam w Rossmannie kolekcje koloryzującą od Laboratorium Joanna. Klik do Insta

Mamy tu łącznie 3 produkty: Szampon, Odżywkę i Maskę.
Jeśli chodzi o same opakowania, to nie ma tu zbędnej filozofii mamy 2 plastikowe, srebrne butelki z różowym "korkiem" dla  szamponu i odżywki oraz czarną tubę ze srebrno różowymi wstawkami dla maski. Absolutny minimalizm. 



Nigdzie w opisie produktów nie ma informacji, że włosy muszą być rozjaśniane dla uzyskania efektu. 
A ja z racji bycia blond nie cyrtole się z takimi detalami. 
Wszystkie 3 produkty mają nadawać włosom różowe tony lub wręcz zmieniać kolor wg producenta oraz pielęgnować a jednocześnie mają to robić bez udziału amoniaku.
I faktycznie, żaden z  tych produktów w w najmniejszym stopniu nie przypomina zapachem środków służących do koloryzacji, a substancja perfumująca jest na prawdę trafiona bo zapach jest na prawdę przyjemny. Nieco kwiatowy, odrobinę owocowy, a ogólnie słodki i miły.

Od strony plusów, szampon tak jak obiecuje producent wypłukuje ciepłe, żółte tony. W moim odczuciu włosy są po nim jaśniejsze i widocznie ochłodzone w tonacji.
Ale... wysusza włosy, chociaż robi to w niewielkim stopniu, to jednak to robi, a obiecanych różowych tonów nie zauważyłam. To co jednak padło mi na oczy to to, że ani odżywka ani maska nie dają u mnie żadnego widocznego różowego koloru, a jedyny efekt to "zrudzenie" niektórych pasm.
Odżywka sama w sobie jest przyjemnym produktem pielęgnującym włosy, to samo tyczy się maski. Tylko nie ma koloru.



Żeby nie było, nie mówię, że to największy bubel i oszukaństwo. Tym bardziej że różowy nie jest jedynym kolorem w kolekcji i może np niebieski daje lepszy efekt. 
Na masce zamieszczono informację, że może być również używana do odświeżania koloru co potencjalnie daje mi nadzieję, że przy kolejnej rundzie eksperymentów może okazać się pomocna przy utrzymaniu koloru.


Ponieważ powiedziałam już wszystko pora na klasyczne "pytanie od publiczności" jak bardzo wy szaleliście z kolorami na głowie i czego w tym celu używaliście?

Wszystkie cenne myśli zostawcie w komentarzach na dole <3 



Wpadajcie na moje social media, tam toczy się osobne życie! Wystarczy kliknąć w obrazek!

Trzymajcie się i do następnego ;)
Pozdrawiam,

Kaś


                                                                    



 

niedziela, 29 marca 2020

Domowa Aktywność



Witajcie!

Czy ja jeszcze pamiętam jak to się robi?

Żywię taką szczerą nadzieję.  Przed kwarantanną narzekałam na brak czasu, teraz już nie mam żadnej wymówki.
Zamiast tego chce się z wami podzielić kilkoma przemyśleniami na temat zachowania resztek zdrowia psychicznego kiedy jest się zamkniętym w przestrzeni kilkudziesięciu metrów kwadratowych i niekoniecznie sami.

Niektórzy mają spacerniak w postaci ogródka, inni wyprowadzają psa. Ja mam spacerniak o długości 3metrów z czego i tak się cieszę. 

W połowie października ustawiłam sobie cel dzienny 7k kroków dziennie, wiecie, bo brzydko, bo na okres jesieni i zimy to i tak będzie dobry wynik. Na wiosnę planowałam zwiększyć cel, tymczasem na chwile obecną wydreptanie 1000 kroków nie jest łatwe.
I jakkolwiek taki duposiedzizm wpływa źle na ciało i o tym wszyscy wiedzą to wpływa on również źle na psychikę.


Dlatego dzisiaj postanowiłam się z wami podzielić kilkoma pomysłami i linkami do zachowania jakiejkolwiek aktywności.


Pamiętajcie! Z kwarantanny wyjdą tylko ci, którzy zmieszczą się w drzwiach


POP Sugar



na ten uważajcie, możecie mieć potem zakwasy jak diabli


Pamiętajcie że kwarantanna to świetny moment, żeby zacząć niezależnie od tego gdzie się teraz znajdujecie na skali fitnesowej.
Ogólnie polecam wam cały POPSugar  jako miejsce zróżnicowanych ćwiczeń jak i trenerów. W końcu nie wszyscy chcą kicać z Ewką czy Anką.

Blogilates

Ta Pani jest moim hitem. Blogilates, oprócz ćwiczeń fizycznych mówi do was o swoich rozmyślaniach życiowych i ja czuję się jakbym ćwiczyła z bliską koleżanką. Dodatkowo porusza ona kwestie standardów piękna i manipulacji obrazem w mediach, żeby uświadomić kobiety, że to co się widzi to nie zawsze stan faktyczny.





Trochę muzyki.

czyli kawałki, które mnie zawsze podrywają do góry. Pamiętajcie, mówimy o ogólnym ruchu i sam fakt podniesienia tyłka i poruszania barkami zmieni wasze samopoczucie. No i jeśli kiedyś chwieliście się nauczyć jakiegoś ruchu tanecznego, to teraz jest czas.



YUMMY BY JUSTIN BIEBER | A FILM BY PARRIS GOEBEL




CNCO, Little Mix - Reggaetón Lento



Lil Nas X - Old Town Road ft. Billy Ray Cyrus



Silentó - Watch Me




Jeśli teraz będziecie nucić tą pozycje cały czas, to sorry i witam w  klubie
Doja Cat - Say So 





A Wy, jakie macie sposoby na zachowanie zdrowia psychicznego i aktywności fizycznej w tym momencie?
Jakie piosenki was zmuszają do ruszenia tyłka?
Dajcie znać w komentarzach.

Wpadajcie na moje social media!
Trzymajcie się i do następnego ;)
Pozdrawiam,

Kaś

                                                                    

wtorek, 10 grudnia 2019

Kolekcja palet z cieniami #1

Hej,

Jeśli jesteście ze mną na instagramie, to wiecie, że zostałam poproszona o pokazanie mojej kolekcji kosmetyków. Postanowiłam, że zrobimy to w jakiś uporządkowany osób, dlatego z tymi z was, którzy są ze mną na insta zadecydowaliśmy, że zaczniemy od kolekcji palet z cieniami. Tu ponownie instagramowicze wskazali, że robimy to markami.

Przyłapałam się już na tym, że przy pierwszym podejściu pominęłam przypadkiem paletę...wykonałam więc podejście 2 i znowu zapomniałam o palecie, ale innej.
Suma summarum, udało się i oto pierwszy tura mojej kolekcji.

Przedstawiam wam mój - jak na chwilę obecną najmniejszy - zbiór produktów od marki Miyo.
Zdecydowana większość ich palet to, jak sama firma określa, "5  Points" czyli paletki 5 cieni. Czemu mówię, że większość ? Ponieważ mam w kolekcji i chyba tyle też wydal -2 duże palety z Vanessą.
Dla mnie na plus działa fakt, ze Miyo nie boi się koloru dzięki czemu palety nie są nudne.




Konsystencja:
Cienie matowe tą nieco suche  i pylące, za to bardzo dobrze napigmentowane a jednocześnie nie ma najmniejszego problemu z ich roztarciem i łączeniem.
Metaliki/perły są miękkie, wilgotne, a nawet lekko tłustawe. Nakłada się je jak marzenie zarówno palcem jak i pędzlem. Ponownie nie ma problemu z ich łączeniem. Nie zauważyłam również żeby miały jakikolwiek problem z przyklejaniem się na inne produkty.
Brokaty - te występują tylko w paletach we współpracy z Vanessą. To nie są te twarde brokaty, tylko mięciutkie cienie z efektem brokatu.Bazy w tych produktach są właściwie przezroczyste więc jedyne co widać na powiece to drobinki w rożnych kolorach. Jak wszystkie brokaty, lekko się pylą, ale wynika to chyba z tego, że po prostu drobinki są bardzo lotne.

Tona co patrzycie poniżej to mix produktów do oczu i ciała z palety Insta Glow własnie we współpracy z Vanessą. Celowo manipulowałam i przyciemniałam zdjęcie, żeby dać wam chociaż cień szansy zobaczenia tego w sposób zbliżony to efektu na żywo. Poniżej zobaczycie brokaty na ciemnej bazie. I tak, tak jest że niektóre te kolory znikają na skórze, kiedy nie obijają światła. Osobiście uważam że są mega.



19 Desert Storm


20 Cosmic Rehab


16 Holy Grall



21 Guess Who


Insta Glam we współpracy z Vanessą




Tak przedstawia się to na chwilę obecną, natomiast ma oko na jeszcze kilka produktów od Miyo. A czy wy znacie ich produkty?

Dajcie znać w komentarzach poniżej czy znacie któryś z produktów.

Wpadajcie na moje social media, tam toczy się osobne życie! Wystarczy kliknąć w obrazek!

Trzymajcie się i do następnego ;)
Pozdrawiam,

Kaś

                                                                    

wtorek, 3 grudnia 2019

Projekt Denko#9

Hej,

Zbierałam, zbierałam i uzbierałam górę pustych opakowań, z którymi czas najwyższy coś zrobić. i w ten oto prosty sposób nadszedł czas mega denka.Z jakiegoś powodu prawie połowa opakowań to produkty zapachowe. Doprawdy nie wiem jak to się stało.

Postanowiłam, że do denek będę dodawać nie tylko produkty, które zużyłam ja, ale również te które zużył mój narzeczony. Możecie się zastanawiać czemu tak. Pędzę z odpowiedzią. 
Po pierwsze i najważniejsze dlatego, że to i tak, my kobiety kupujemy naszym mężczyznom produkty pielęgnacyjne i inne takie. Mamo widziałyście facetów w rossmannie? Widok skrajnie straszny bo oni są tam tacy zagubieni. Drugim powodem jest to, że i tak pewną póle produktów zużywa się wspólnie. A nawet jeśli nie, to np i tak obie strony czerpią przyjemność np z zapachów. Wiecie jak jest.Skrajnie praktycznie.

Nie przeciągając, zacznijmy od największej kategorii czyli zapachów - przede wszystkim dezodorantów.


Isane Fruity Care, znają chyba wszyscy, który widzieli z 2 denka u mnie. Lekki, nie zbyt słodki cytrusowy zapach, który utrzymuje się przez cały dzień biurowy, czyli kolo 10h. Dla mnie podstawa bo lubię takie zapachy. 
Isana Soft Blossom, delikatny i lekki, kwiatowy zapach. Słodki. ale nie mdlący. 100 procent wiosny.
Fa Summertime Moments, lekki i wakacyjny zapach z lekką nutą ogórka. A przynajmniej tak to czuję ja.
Fa Fiji Dream, słodki i owocowy z nutą czegoś ostrzejszego. Wg producenta z Ylang Ylang. gdybyście zastanawiali się skąd mam duże opakowanie -Action za nie całe 6 zł. 
Fa Bali Kiss,zgodnie z info na opakowaniu o zapachu mango i wanilii. Ponownie słodki i wakacyjny zapach owocowy. 
Old Spice Bearglove, uwielbiam ten zapach. Słodki i męski a jednocześnie z nutą cytrusów i przypraw korzennych. Nie jest to zapach z cyklu tych  "czystych" i mydlanych, niemniej polecam obwąchać, może przypadnie wam do gustu.
Lady Speed Stick, pH Active - dla mnie nie ma zapachu, ważne że ja też potem nie mam zapachu ;) dodatkowo jest wydajny.
Adidas, 6 in 1 cool and care, Jakiś delikatny zapach jest, nie potrafię powiedzieć jaki za to jest przyjemny, a produkt skuteczny wydajny.
Fabio Verso, Vivo Glam, pachnie jak wiele zapachów escady. Słodki, owocowy i taki dziewczęcy.
Naomi Campbell, Silk Collection - słodki i mocny. To ten z cyklu zdecydowanych i kobiecych. W angielskim to taki zapach "empowering" co na polski przekładałoby się jako wzmagający poczucie własnej wartości  w wypadku zapachu.



Adidas,pure game relaxing, żel pod prysznic dla niego. Orzeźwiający, męski zapach, utrzymuje się na skórze całkiem długo, natomiast ciężko się zmywa i pozostawia delikatną warstewkę na skórze. 
Axe Dark Temptation - zapach czekolady. Ciepły zapach, lekko słodki, idealnie pasuje na chłodne miesiące.  Serdecznie polecam ten zapach  jako prezent na mikołajki czy święta.
Old Spice Bearglove, w odsłonie żelu pod prysznic. Zapach jak wyżej. jest super. ten utrzymuje się na skórze przez wiele godzin.




L'Oreal Elseve Arganina + proteina, do włosów osłabionych z tendencją do przetłuszczania się.  i od razu się nie zgodzę z producentem, chyba że myjecie włosy co dziennie i nie stosujecie odżywek. Fajnie pachnie i mocno się pieni, natomiast nie to jest najważniejsze w szamponie. Dla mnie pass.
Pantene pro-V Intensive Repair. Zacznę od tego, ze to przyjemny, słodki zapach. Pieni się jak marzenie.Dla mnie jest to szampon na 2,5dnia, tyle wytrzymują moje włosy. 
Dla mojego samca jest to szampon idealny.  I nie żartuje, ten szampon jest z nim dłużej niż ja. Jego włosy są po nim, takie błyszczące, miękkie i mocne.
Gliss Kur Total Repair i Oil Nutritive. Generalnie uwielbiam obie i używam ich razem jako uzupełnienia. nie będę się wypowiadać  co do składu, powiem za to, że produkt sprawia że moje włosy są gładkie i chcą współpracować, Dzięki nim nie mam problemu z rozczesaniem włosów, dodatkowo włosy nie są obciążone i grzecznie się układają. Dla mnie sytuacja typu "win win".
Gliss Kur  Ultimate Volume, nawet nie wiem czy ją jeszcze robią. Moim zdaniem bubel niesamowity i dlatego się o niej dowiadujecie. niedawno miałam kryzys bardzo suchej korony i w tej sytuacji mi pomogła. Nie daje natomiast żadnego  efektu wow czy super uniesienia. Jak się  domyślacie, powoduje mocne tłuszczenie się włosów i klasycznego "Klapa" zmokłej kury.




Dermedic, Hydrain3 płyn micelarny - bardzo lubię ten produkt. Nie usuwa całkowicie makijażu, szczególnie tego mocnego. To co daje  to cudowne nawilżenie skóry i złagodzenie wszelkich podrażnień. Moja propozycja dla tych z was z delikatną skórą, rozważcie go.
Bielenda Olejek Różany do mycia twarzy. Niestety mocne MeH, bardzo kiepsko radził sobie z oczyszczaniem, nie tylko buzi z makijażem, ale nawet z usuwaniem jego resztek. I faktycznie pachnie różą, co dla mnie jest trudne bo nie lubię tego zapachu.
Bielenda, Kojaca woda Różana. Całkiem spoko, nie usuwa całego makijażu, ale nie jest też najgorszy. Delikatny produkt do delikatnych tapet.
Lierac Hydragenist. Żelowa mkiełka do twarzy, przyjemnie nawilża i daje poczucie komfortu. Opakowanie 100ml starcza mi na około 6mcy więc wg mnie jest to produkt wydajny. Będąc fair nie jest to super taniocha, bo regularnie kosztuje kolo 130zł, promocje dają szansę na 90. Nadal wart.  Poza tym już się nim zachwycałam o tu - klik..
Sivia, maseczka w płachcie. Super chińszczyzna i jeśli będziecie mieć gdzieś okazje wypróbować zachęcam. Mocno nawilża i nie podrażnia.
Skin 79Fresh Garden Mask Snail. Ślimaki po prostu są świetne. Łagodzą podrażnienia i mocno nawilżają.
Mediheal Golden Chip. Ciekawy koncept maseczki z punkcikami do uciskania w ramach masażu buzi i pobudzania odpowiednich punktów. Fajny pomysł.sam produkt też całkiem całkiem, ale szału nie było.


Colgate plax, Herbal Fresh. Zielona herbata i cytryna. Ekstra produkt. Nie jest ani za bardzo miętowy czy za mocny w smaku, a jednocześnie bardzo dobrze spełnia swoje zadanie. To może dziwnie zabrzmi, ale pycha jest.





Pomadka ochronna Nivea różowy grejpfrut. Pięknie pachnie, dla mnie troszkę za bardzo wazelinowata.
Wibo Lip Lacque, Rock with me nr 2. A tego się po prostu pozbywam. Miłość się nie stała i bardzo mi formuła nie przypadła do gustu. Wiem, że jest to bardzo popularny produktu jestem w stanie to zrozumieć, bo ma piękny kolor, ładnie pachnie.
Astor Style Lip Lacquer, 205 all about style. Z tym gagatkiem żegnamy się ponieważ dożył swoich dni. Zmienił smak i zapach, natomiast ma pięny kolor i fajnie się go nosiło, chociaż dla mnie to bardziej błyszczyk niż cokolwiek innego.
Opakowanie milion pińcet, sto dziewieńcet, Wibo Fixing Spray, Photo Finish. Petarda!!! dziękuję. Nie daje uczucia ściągnięcia, ładnie scala, przedłuża trwałość. Wszystko super. 
Oriflamewonder Lash XX, The One 5in1. Wiem że rozpoznaje się te tusze po kolorze opakowania przede wszystkim, więc ja miałam wersja turkusowo-niebieską? Ten konkretny był super. ładnie trzymał podkręcenie i rozczesywał. Miałam z nim takie poczucie otwartego oka, również dzięki temu że ładnie wydłużał.  Na prawdę warto.
L'Oreal Volume Million Lashes, Fatale. Spoko, ale bez szału. W żadną stronę nie taki dramat jak Feline(czyli zielony). Ma troszkę dziwną dla mnie szczoteczkę. Może tak, wolne czarny, czerwony i fioletowy. Polecam je kupować tylko w promocjach
Eveline Cosmetics, celebrities eyeliner, wersja brązowa. Fajny pędzelek, ładny kolor i słaba pigmentacja. Dodatkowo szybko umarł. Czarny nadal spoko.



Gratuluję jeśli dobrnęliście do końca. Tak, tak, mam świadomość, ze się troszkę tego wszystkiego uzbierało.
A jak wam idzie zużywanie produktów na bieżąco?Mi niestety fatalnie.
Dajcie znać w komentarzach poniżej czy znacie któryś z produktów.

Wpadajcie na moje social media, tam toczy się osobne życie! Wystarczy kliknąć w obrazek!

Trzymajcie się i do następnego ;)
Pozdrawiam,

Kaś


                                                                    

wtorek, 23 kwietnia 2019

Wpis holenderski vol1


Hej,


Dawno mnie nie było. Wiecie jak to jest, czasami przytrafia się życie, a potem już nic się nie chce.
Ostatnio miałam okazje być w Holandii, tak przytrafiło mi się życie w pełnej okazałości. Na moim instagramie jest nawet room tour z hotelu, w którym się zatrzymała, gdybyście byli zainteresowani. 


Filcując czasoprzestrzeni, ponownie jestem w drodze na lotnisko w tym kierunku. I cieszę się że przytrafia mi się życie poza wirtualne, bo to zupełnie inny rodzaj doznań i wyzwań. Tym razem jednak nie o tym. 



Będąc za granicą próbowałam zaobserwować coś, co mogła bym nazwać "holenderskim standardem makijażu". Zaskoczyłam się. Z jakiegoś powodu spodziewałam się, że kobiety/dziewczyny tam będą malowały się mocniej lub bardziej wyraziście niż w domu. Tymczasem niespodzianka!
Dziewczęta w wieku gimnazjalno licealnym nie malują się praktycznie wcale. Nie zauważyłam też, żeby miały robione paznokcie. Nie wiem czy wynika to z ogólnych zasad szkolnych, czy po prostu z podejścia do życia. Może to kwestia rowerowego narodu? Tak, to prawda, tam gdzie mogą jadą rowerem. 

Chciałam powiedzieć "słyszałam, że", ale zostało to potwierdzone, że holendrzy zwykle maja więcej niż jeden rower... Ale o tym osobno.

Co do pań pracujących w biurach czy sklepach, ponownie nie zauważyłam zbyt dużej ilości kosmetyków na twarzy. Przyznam, że szokłam. Szok towarzyszy w wielu momentach dnia, ale z tego po prostu zrobimy kompilacje szokow.

Czegoś jednak udało mi się dopatrzeć i możemy mówić o pewnej tendencji.
Punkt pierwszy, jeśli używają podkładów to są to produkty, które wyglądają bardziej jak kremy BB czy podkłady o lekkim kryciu. Widziałam przez 2 tygodnie raptem JEDNĄ Panią z podkładem mocno kryjącym.
Coś co bardzo przypadło mi do gustu to ledwo podkreślone brwi. Wiele Holenderek jest blondynkami lub w różnych wariantach rudości włosa i mają delikatne brwi. Więc czułam się tam rewelacyjnie - ja człowiek bezbrwiowy.
Czego jeszcze nie robią? Nie robią kreski. Generalnie co do oczu stosują delikatne tusze, acz też nie koniecznie.

Panie z kręgów widocznie nie europejskich (pochlastac się można z tą poprawnością polityczną) używają róży - dla mnie to było zaskoczenie bo u białych Holenderek praktycznie nie widziałam różu. Kolorystyka na policzkach jest baaaardzo stonowana i naturalna.
Ponownie bronzer i rozświetlacz właściwie nie istnieją.
Żeby uprzedzić pytania, tak udało mi się upolować drogeryjny odpowiednik Rossmanna. W sumie byłam w 3 takich przybytkach rożnych firm. Właściwie nie mam wam czego pokazać, bo wszystko było takie samo jak u nas. Essence, Catrice, Rimmel, Maybelline i Max Factor. Czyli nic czego byśmy nie widziały. Tak, kilka kolekcji weszło tam wcześniej niż w Polsce, ale nic nadzwyczajnego. Sklep z markami własnymi prezentuje skrajne makijażowe bezpieczeństwo, żeby nie mówić że wieje nudą.
Przy pierwszej wizycie byłam bardzo ostrożna i bałam się robić zdjęcia. Teraz poszaleje i obiecuję, że się poprawię i w ciągu kilku dni uzupełnię ten post o zdjęcia. 

Niemniej chciałabym zadać wam pytanie.
Na co zwrócić uwagę wędrując teraz po drogeriach, czego szukać?

Przecież pisze nie tylko dla siebie, a was może interesować zupełnie co innego niż mnie.


PS.

Ściskam was ciepło z pociągu do wawy, trzymajcie za mnie kciuki żeby tym razem obyło się bez żadnych rewelacji.



Pozdrawiam,
Kaś



                                                                    
!-- Powiadomienie Cookies BloggerPolska. Tu znajdziesz wi\u0119cej informacji: http://www.blogger.com/go/cookiechoices.-->