Co u was słychać?
Miałam zrobić dla was serie 10 days of foundation, ale chyba nie wykrzesałabym 10 dni na opisywanie podkładów. Zamiast tego zrobimy po prostu krok po kroku rachunek sumienia moich podkładów i wypowiem się na ich temat, Pasuje?
No to do działania i jedziemy z podkładem nr1.
Kiedy światło
dzienne zobaczył najnowszy podkład od Rimmela, Lastin Finish Breathable,
internet oszalał i to z zachwytu. Produkt opisywany jest jako lekki,
zapewniający lekkie krycie oraz oddychanie skóry.
Ja jestem cały czas
w poszukiwaniu podkładu idealnego, a nie jest to łatwe jeśli ma się cerę jak
ja. Czyli suchą, łatwo reagującą ze wszystkim. Gdyby to było mało, jestem
poważnie blada, wszedzie oprócz buzi, ponieważ ta łatwo się rumieni. Tak, ja
twarz wybielam podkładem bo inaczej nie pasuje mi do szyi :D Jeszcze mało? Dobrze, moja Twarz ma tendencje
do zjadania podkładu, on po prostu znika. No to skoro już wiecie jak mało
wybredną mam buzię to do rzeczy.
Chętnie próbuję
podkładów Rimmel bo mają wystarczająco jasne kolory. 010 Light Ivory, jest moim
kolorem docelowym w ich ofercie. Czasami podkład jest nieco bardziej żółty
czasem różowy, ale nie są to jakieś szalone kolory.
Podkłady tej firmy
doceniam za konsystencje, zapach, oraz za krycie, niby delikatne, ale co trzeba
przykryje.
Jak już za pewne
wiecie Breathable jest produktem bezpompkowym. To może być minus, ale lata temu
radziłyśmy sobie i bez tego. Wylewasz czy wyciskasz produkt i na dzioba.
Ale tu jest haczyk. Ten podkład ma aplikator jak korektor. Wiedziałam o tym,
ale nadal przezywam pewien szok, bo to jest duży aplikator. No nie powiem,
nakłada się go troszkę dziwnie. Z jednej trony można sobie wylać podkładu na
dłoń, ale to mija się z sensem.
Samym aplikatorem nie da się rozprowadzić
podkładu. Zostają nam 2 sposoby, łapki albo akcesoria ( gąbki lub pędzle).
Przyznam się, że nie jestem zwolennikiem pędzli do nakładania podkładu, ale
czego się nie robi dla testów. Kiedy testuję nowy podkład zawsze na początku
rozprowadzam go dłońmi. Dzięki temu, mogę poczuć fakturę produktu, sprawdzić
jego wydajność. Tu jednak nie polecam tego sposobu. Nie chciał się absolutnie
równomiernie rozłożyć na buzi i od razu wyglądał na znoszony. Znacznie lepiej
wyglądał nałożony gąbką, ale nawłaził mi we wszystkie dostępne pory. Nawet te, których
normalnie nie widać. Tutaj tez nie jestem zadowolona z rezultatu. Bo o ile
zbudowanie równomiernego krycia jest znacznie prostsze, to natychmiastowa
suchość i pudrowość wykończenia mnie odstręczają. Został jeszcze pędzel. Finał jest
taki, że pędzlem rozprowadzany wyglądał naj lepiej zaraz po nałożeniu ale… Ja
podkłady nakładam koło 7 rano i muszą ze mną zostać co naj mniej do 17stej. Czyli
mają 10 bitych godzin, żeby się wykazać.
Udało mi się nawet zrobić dla was zdjęcie jak ten podkład wygląda po 10h, chociaż i tak nie oddaje wszystkiego – zdjęcie tylko dla osób o mocnych nerwach. Nie ważne jaką metodą nakładany, za każdym razem koło 10 jego struktura rozpadała się i stawała się czymś takim. Jak kasza manna pigmentu. Dodatkowo mam wrażenie suchej skóry, i widzę i czuję że wszelka wilgoć tego produktu wyłazi na wierzch i znika.
PS. Ja wiem, że można sugerować, że to wina pielęgnacji albo źle przygotowanej skóry, ale darujmy sobie to.
Udało mi się nawet zrobić dla was zdjęcie jak ten podkład wygląda po 10h, chociaż i tak nie oddaje wszystkiego – zdjęcie tylko dla osób o mocnych nerwach. Nie ważne jaką metodą nakładany, za każdym razem koło 10 jego struktura rozpadała się i stawała się czymś takim. Jak kasza manna pigmentu. Dodatkowo mam wrażenie suchej skóry, i widzę i czuję że wszelka wilgoć tego produktu wyłazi na wierzch i znika.
PS. Ja wiem, że można sugerować, że to wina pielęgnacji albo źle przygotowanej skóry, ale darujmy sobie to.
Na chwilę obecną na
pewno nie poleciłabym go posiadaczkom suchej skóry, w ogóle nie wiem czy bym go
komukolwiek poleciła, ale jestem prawie pewna że jest ktoś komu się sprawdza..
Uważam, że to podkład znacznie lepszy dla cer mieszanych, może nawet w kierunku
tłustej. Co jeszcze mi się nie podoba, to zapach. Nie pachnie jak wcześniejsze
Rimmele, kremowo i delikatnie. Czuje w nim nutki alkoholowe co jest dla mnie
abstrakcyjne. Patrząc na recenzje na wizażu i wynik w KWC jest bardzo lubiany. Może,
więc coś ze mną jest nie tak?
Macie, znacie? Jaka jest wasza opinia o podkładach z
Rimmela?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach na dole.
Wpadajcie na moje
social media! Wystarczy kliknąć w obrazek!
I pamiętajcie dodać bloga do obserwowanych, będzie wam łatwiej tu wrócić.
I pamiętajcie dodać bloga do obserwowanych, będzie wam łatwiej tu wrócić.
Pozdrawiam,
Kaś
Ja uwielbiam ten podkład i teraz skusiłam się na ten z niebieską zakrętką, ale to już nie jest to ;(
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, nie podoba mi się efekt. Kiedyś chyba próbowałam jakiś Rimmela i skutecznie mnie zraził. Szkoda się tak oszpecać...
OdpowiedzUsuńZnam ten podkład i jestem z niego bardzo zadowolona. Doskonale kryje i nie obciąża.
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po kosmetyki z Rimmela. Znam ten podkład ale nie testowałam go jeszcze
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałyśmy żadnego z tych kosmetyków :) Z podkładu musimy skorzystać!
OdpowiedzUsuń