środa, 21 września 2016

Pamper routine - Twarz,#1 Podejście do peelingu

Cześć!

Za oknem zrobiło się chłodniej, a dla mnie od razu jest to pogoda zachęcająca do bogatszych rytuałów pielęgnacyjnych i odżywczych dla skóry.

W tym poście chciałabym się skupić na podstawowym jak dla mnie pytaniu, jak działać i czemu zeby być skuteczną i nie podrażnić jednocześnie skóry.
Oczywiście mam świadomość, że przy różnych rodzajach cery i  jej potrzebach, moja pielęgnacja i produkty, które wybieram, mogą nie pasować dla każdej z was, więc przypomnę tylko, że moja buzia jest sucha i łatwo ją podrażnić, potrzebuje przede wszystkim delikatnych, nawilżających i łagodzących produktów.

No więc jak mamy to za sobą chwila dla tematu " peelinguje i nic". I na tej kwestii skupię się naj bardziej.
Macie tak, że pomimo tego, że zadbałyście o swoją buzię i użyłyście peelingu i nawilżyłyście, dzień później macie jakiś kawałeczek buzi suchy, albo jakby nigdy go "zczyszczanie" naskórka nie potraktowało? 

Ja tak mam, okazało się -  przy jednej z wielu wizyt u dermatologa, iż na skutek, tego, że moja buzia jest tak sucha organizm próbuje sobie sam poradzić z tym co nie wyszło i mam coś co możemy nazwać "turbo" tempem złuszczania i przede wszystkim rogowacenia naskórka - ale tylko na niektórych partiach twarzy i nie , nie zawsze na tych samych, ale jest w tym jakaś tendencja.

Jak to się właściwie dzieje? 
Masz suchą buzię, którą pokrywają plamki suchej skóry, która ewidentnie jest martwa. Próbujesz ją usunąć i na początku po całym procesie jest ok, ale potem, skóra zaczyna pracować jak szalona, bo czuje się "goła" i mamy podwójną warstwę.
Przede wszystkim dzieje się tak również dla tego, że ten zrogowaciały naskórek w mniemaniu naszego organizmu ma chronić delikatną skórę twarzy przed szkodliwymi czynnikami środowiska - a jaki mamy stan powietrza i zanieczyszczenia, każdy wie.
Jak się tego pozbyć?
Po pierwsze zaakceptować, bo wypielęgnowanie takiego rodzaju cery jest baaardzo trudne i wymaga extra nakładu pracy i produktów, a  po drugie, systematyczne złuszczanie nie jest metodą - bynajmniej początkowo. 
Rozwiązanie leży w początkowym przyzwyczajeniu buzi do tego, że złuszczenie nie jest atakiem, tylko metodą pomocy, i że po każdym złuszczeniu jest dobre, mocne i wartościowe nawilżenie. Złuszczanie powinno być wtedy kiedy już się czuje, że buzia się sypie. Dopiero po 2 - 3 miesiącach można zacząć być systematyczną. Byle nie za często, Skóra zaakceptuje, że działamy w komitywie i pomimo odsłonięcia delikatniejszych warstw naskórna, nadal jest on chroniony przez kremy.

Kolejnym niezwykle istotnym punktem, na który zwrócono mi uwagę jest rodzaj wybieranego preparatu peelingującego. Generalna zasada jest taka, że im delikatniejsza skóra, tym łagodniejszy preparat. Dla cery tak delikatnej polecane są produkty enzymatyczne, czyli te, które naskórek rozpuszczą w procesach chemicznych, a nie mechanicznie usuną go za pomocą granulek ściernych. Produkt ziarnisty ma bowiem potencjał do "porysowania" skóry - tu się chwilę dłużej potrze i już się podrażnia głębsze, delikatniejsze warstwy. 
Większość peeleingów enzymatycznych jakich ja próbowałam, mają w zaleceniu, nałóż i zostaw na  okres czasu X. Co mi osobiście daje poczucie większej kontroli. Jeśli zaczynam czuć dyskomfort, zmywam i już. Nie obawiam się również nierównomiernego efektu.

Myślę, że z takim TIM (too much information) chwilowo was zostawię, Również chętnie, na prawdę, chętnie dowiem się od Was jakie są wasze przemyślenia odnośnie samych peelingów i ich rodzai. Tego czy uważacie, że peelingi z plastikowymi kuleczkami powinny być zakazane i innych.


Na koniec dodam tylko, że ten wpis rozpocznie serię wpisów jak ja dbam o swoją suchą skórę.

W między czasie zapraszam na moje inne media - wystarczy kliknąć w ikonkę poniżej.
  
                                                                              


Pozdrawiam,
Kaś





1 komentarz:

!-- Powiadomienie Cookies BloggerPolska. Tu znajdziesz wi\u0119cej informacji: http://www.blogger.com/go/cookiechoices.-->