Hej!
No to się zapomniałam i życie realne wzięło sobie cały mój czas.
Nie mniej jednak, dziękuję, mamy się dobrze. Mężczyzna nie umarł na korzonki. Kot goi się ładnie chociaż szwy zostaną wyjęte za tydzień.
Klasyka, każdemu trafia się bardzo interneto-niechętny czas.
Dla mnie początek listopada to ten moment, kiedy zaczynam powolne przygotowania do świat. Nie przepadam za sprzątaniem,więc powoli rozpoczynam akcję "czyste święta". Zaczęłam od zebrania tego co się już prawie skończyło i dobrnęłam do projektu denko.
Isana, dezodorant do ciała - Jeśli już kiedyś widzieliście moje denko, to wiecie, że bardzo lubię ten produkt. Należałoby jednak wyjaśnić jedno, to nie jest super zabezpieczający przed potem produkt, jednak pachnie pięknie i nie niszczy ubrań. Co dla mnie istotne nie podrażnia skóry, co zdarza mi się zdecydowanie zbyt często, niż chce o tym myśleć.
Beyonce Heat Rush, woda perfumowana - Uwielbiam ten zapach. absolutnie! Słodki, egzotyczny, cytrusowy i sexy (ach ta moja zdolność opisywania zapachów). Generalnie polecam każdej z was, która lubi mocne i słodkie zapachy. Jedyne co to to, że zapach ten podoba mi się bardziej na innych.
Soraya So Fresh, żel pod prysznic - Aż mi się wierzyć nie chce, że w końcu go zmęczyłam, ale nie na sobie. Kupiłam go bo ujął mnie zapach. Ten zmienił się po około 2 tygodniach, zrobił się mocny i nie przyjemny i nie pachniał już czekoladą. Ostatecznie wykorzystałam go do mycia zatłuszczonych sprzętów kuchennych i usuwania paskudnych plam z ubrań. Powiem, że wyżarł wszystko cudnie - wiec dla skóry jak się domyślacie nie był miły. Uczucie ściągnięcia to jedno, swędzenia drugie.
Kolastyna, Balsam po opalaniu S.O.S. - Poważnie zdziwiłabym się gdybyście nigdy nie miały do czynienia z tym produktem. Jednak gdyby, to na prawdę dobry balsam po opalaniu. Ładnie pachnie i fajnie się wchłania ale... Nie jest super rozwiązaniem na poparzenia, za mało chłodzi i nie koi swędzenia. Natomiast nie jest to jego zadanie by zastępować pantenol, po normalnym opalaniu jest fajny. No i ten sentyment.
Evree, Insta Help, balsam do ciała - Nie przypadł mi do gustu, do tego stopnia, że to moja 3 butelka tego konkretnego rodzaju. Ogólnie to chyba 10 opakowanie w moim domu i obie z mamą bardzo sobie go chwalimy. Początkowo nie mogłam się do niego przekonać, bo tak i już. A teraz uważam, że to bardzo dobry, łatwo wchłaniający się i wydajny produkt. Warto!
Bielenda, Bawełna, dwufazowy płyn do demakijażu - Dla mnie doskonale radzi sobie z usuwaniem mocniejszego makijażu zarówno oczu, ust jak i twarzy. Minus jest taki, że nie jest smaczny - tak, czasami nalało mi się za dużo na wacik kiedy usuwałam matową płynną pomadkę, ale nie musi być smaczny, tylko skuteczny i jest.
L'oreal, Ekspert nawilżenia, krem do twarzy - Meh, szału nie ma. Przyzwoity krem o zaskakującej konsystencji musu. Mi osobiście jednak ta konsystencja nie pasuje dla kremu. Nie zrobił mi niczego złego jednak nie zdecyduje się na niego ponownie.
Pharmaceris N - Pisałam o nim już tak wiele razy - Klik Klik. Lubie ten produkt już od kilku lat.
Nivea .krem - Dla mnie klasyka i zawsze muszę mieć produkt w domu.
Bielenda, Argan Cleansing Face Oil - Mój pierwszy olejek do mycia buzi. Spodobał mi się ten produkt, całkiem nieźle myje, chociaż jeśli chcecie nim zmyć makijaż, to ym, na pewno nie może być jedynym krokiem oczyszczania bo jest po prostu za delikatny. Co jednocześnie moim zdaniem jest plusem - bo delikatny produkt, nie zrobi krzywdy. Jeśli chcecie przetestować tego typu produkt, to myślę, że możecie sięgnąć właśnie po ten produkt.
DoLa House, krem do rąk - Lekkiej konsystencji produkt z Chin, gdybyście jednak robiły zakupy online i wpadły na ten krem, to jest fajny, lekki i ładnie pachnący.
Holika Holika - Wszystkie 3 maseczki są dla mnie rewelacyjne. Najlepsza była miodowa z serii Juicy. nadziwić się nie mogłam jaką miałam po niej miękką, delikatną ale również nawilżoną buzię. Ogórkowa i z Jagód Akai również były rewelacyjne, ale jak macie szansę wypróbujcie miodową. Wszystkie trzy przyszły do mnie w pudełku Asian Box Klik Klik.
PureDerm, kolagenowa maska pomidorowa - Nieco się wahałam przed jej zakupem, jednak miałam już do czynienia z tą firmą. Wiecie co, warto było. Żadnych odczynów, nawilżenie i elastyczność. I tylko mogło by już tak zostać.
Holika Holika Makgeolli, rozjaśniająca maska w płacie - Również bardzo sympatyczna i też z Asian Boxa, ale ta nie przypadła mi do gustu zanadto.
Hada Labo Tokyo, maseczka nawilżająca - Nie do końca mam zdanie. Po otwarciu zapach alkocholu był tak mocny, że nie wiedziałam czy aby powinnam nakładać ją na buzie. Zaryzykowałam na krótszy czas, przeżyłam, chociaż nie widziałam nazbyt żadnych efektów.
Meideyouchai, maska ze śluzem ślimaka - Absolutna chińszczyzna ( dosłownie, kupiłam ją w Tianjinie). Absolutnie zachwycający efekt. Gdyby się wam gdzieś nawinęła warto kupić. Ja miałam paczkę 5 maseczek. Były to moje maseczki ratunkowe.
Dermopharma, zluszczająca maska do stóp - Najpierw bałam się kupić, potem użyć. Okazuje się że to super rozpuszczalnik do skóry. Nie Jest to agresywny produkt, czego się bałam. Faktycznie dobrze złuszczył wszystko czego się pozbyć trzeba było, natomiast rozpuścił tylko zrogowaciały już naskórek. Między palcami nic się nie stało, a tego się bałam. Dla mnie produkt fajny.
Batiste, suchy szampon do włosów w sprayu - Chyba was nie zaskoczę mówiąc, że fajne. Z resztą to już moja kolejna butelka.
Muszę spróbować czegoś innego, polecacie coś?
Powiedziałabym, że to na tyle, przyznam jednak że sporo tego.
Dajcie znać czy testowałyście coś co u mnie znalazło się w denku, a może coś mnie ominęło i waszym zdaniem, któryś z tych produktów klasyfikuje się jako bubel miesiąca lub nawet roku?
Nie zapomnijcie o moich social mediach, wpadajcie, lajkujcie, subskrybujcie! Miejcie wpływ na content;)
Ściskam was mocno i do następnego!
Kaś
A ja np nie znam na swojej skórze działania produktów Kolastyny - wiele o nich słyszałam, ale nie miałam.
OdpowiedzUsuńZnam tylko dezodorant Isana i bardzo go lubiłam :) Używałam go na noc albo jak siedziałam w domku
OdpowiedzUsuń